zmierzch
powietrze na stacjach benzynowych jest pełne
miłości miłość jest wszędzie
w zasięgu ręki nocnych taksówkarzy
starszej kobiety co pyta o jedzenie
pełne miłości są spojrzenia subiektów
sklepów monopolowych
miłość rozsadza czapeczki
konwojowanych chłopców
ich matki kochają ten serial
aktorzy kochają w nim grać
cierpliwość
cierpimy na cierpliwość
w zbyt zimnych pokojach
w swetrach dzierganych nocą
przez dzieci w bangladeszu
gdy licznik miasta zwalnia
zlewy drąży kropla
wie o tym dobrze kot
nakryty udaje że czeka
na wybuch strajków bomb
byleby były puszki
z mięsem zabitych krów nocą
wepchniętych w ciężarówki
młody kapitał
wszyscy jesteśmy funduszem spójności
kapitał ludzki walczy z imperium
żrąc freegańską szamę z plastikowych
szczelnych opakowań ze śmietnika
kapitał ludzki ma problemy z policją
kapitał ludzki nazywa ich kurwami
inny kapitał ludzki wysiada z auta
to nie kapitał ludzki to zwykła psiarnia
kapitał ludzki ma kolczyki w sutkach
kapitał ludzki tańczy do grooveboksów
wszyscy jesteśmy funduszem spójności
śmietniki są pełne sojowego mięsa
(fragmenty książki)
Swoista spontaniczność czy reaktywność poezji Kopyta nie kłóci się jednak z długoterminowymi założeniami jego poetyckiego projektu. Być może najważniejszą i najbardziej konsekwentną językową pracą, jaką od debiutu w 2005 roku wykonują wiersze autora yassu, jest poszerzanie granic poetyckiego idiomu poprzez oswajanie go ze wzniosłością.
To, że współczesna polszczyzna – również, a może zwłaszcza, polszczyzna poetycka – nie znosi podniosłości, jest wyczulona na mówienie „zbyt serio”, stanowi dobrze rozpoznany językowy fakt. W efekcie wielu rzeczy powiedzieć się w wierszu nie da, wiele „poważnych” słów, „dużych” kwantyfikatorów czy kategorii zakwalifikowanych zostaje w punkcie wyjścia jako zasadniczo „nieliterackie”, podejrzane czy niestosowne. Jednocześnie wydajemy się przyzwyczajeni do tego, że przekraczanie granic poetyckich konwencji odbywa się od tego, co wzniosłe i stereotypowo kojarzone z poezją, do tego, co kolokwialne i przyziemne; jeśli mówimy o poszerzaniu granic języka, mamy na myśli zazwyczaj włączanie do niego elementów potocznych i „codziennych”. Kopyt pokazuje, że wiersz może – i powinien – naginać język również w odwrotnym kierunku, nie popadając w kicz ani nie osuwając się w znane klisze (nie wracając choćby bezrefleksyjnie do romantycznie rozumianej wzniosłości).
(z Posłowia Pawła Kaczmarskiego)
Szczepan Kopyt (ur. 1983), poeta, muzyk. Ostatnio wydał książkę z a b i c (2016) oraz album duetu Kopyt/Kowalski koniec (2017). Mieszka w Polsce.
Autor okładki i koncepcji graficznej: Piotr Zdanowicz
Okładkowe zdjęcie w trakcie zamieszek pod biurem PIS-u podczas Czarnego Protestu w Poznaniu (3.10.2016 r.) wykonał Radosław Sto
Autor: | Kopyt Szczepan |
Isbn: | ISBN 978-83-65772-09-1 |
Format: | 21 × 21 cm |
Oprawa: | oprawa miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 106 |
Rok wydania: | 2017 |
Nr tomu w serii: | 146 |
Patroni medialni: | malyformat.com, kontent.net.pl, Fundacja KulturAkcja, artpapier, kulturapoznan.pl, e-czaskultury.pl |